…czyli dlaczego nie należy wracać z lasu po ciemku.
Zimowy zmierzch zapadał nad wyraz szybko. Ostatnie promienie dogasającego, bladego słońca rozcieńczały swym blaskiem gęstą farbę nocy, by tuż nad horyzontem ukazać jej prawdziwy, ciemnogranatowy kolor. Po całodziennych wędrówkach wśród leśnych ostępów wracałam wreszcie do domu przedzierając się przez kolczaste krzaki dzikiej róży, gdzieniegdzie oblepione poczerniałymi z zimna resztkami liści i owoców. Szłam omijając korzenie powalonych drzew i manewrując w ciemnościach pomiędzy ostrymi gałązkami które dziwnym trafem zawsze rosną na wysokości oczu. Przemarznięte nogi odmawiały mi posłuszeństwa, a setki maleńkich szpilek mrozu przebijało się przez kurtkę, sweter i grube wojskowe bojówki, dźgając po zdrętwiałym z zimna ciele.